iść czy nie iść oto jest pytanie

Wody gazowanej nie powinni pić m.in. osoby, które mają zespół jelita drażliwego, nawracające bóle żołądka, czy wrzody żołądka. More for You "Kawiaq" zatrzymany przez policję. Wymiar etatu nie ma znaczenia. Na chorobowe można iść od razu, natomiast zasiłek chorobowy przysługuje po 30 dniach nieprzerwanego ubezpieczenia (pomijajac inne warunki). Umowa powinna być przedłużona do dnia porodu, jeżeli była zawarta na czas dłuższy niż 1 miesiąc i data rozwiązania umowy przypada co najmniej na 12 tydzień Być albo nie być; oto jest pytanie: Czy szlachetniejszym jest znosić świadomie. Losu wściekłego pociski i strzały, Czy za broń porwać przeciw morzu zgryzot, Aby odparte znikły? Nigdy tak nie rob czyli nie jedz co inni pisza zapytaj.onet.pl poprostu powiedz ze jest wycieczka lub zawody szkolne ktore zadnym z tych nie uczestniczysz i nie musisz isc do szkoly a jak sie skapnie to powidz ze musialas odrabiac zaleglosci bo takto bys nie zdazyla i powiec ze jak bys sie zapytala to by sie nie zgodzila jesli pomoglem to prosze o naj :) tylko nie klam tak czesto bo wtedy Mięso na stołach naszych przodków gościło rzadko. Większości nie było na nie stać, a i zdobycie kawałka zwierzęcego ciała stanowiło nie lada wyzwanie. Wtedy uważano je za towar luksusowy i zdrowy. Stąd słyszane zapewne przez wielu z nas „zostaw kartofle, ale kotleta zjedz”, padające z babcinych ust. Czy mięso jest zdrowe? Dzisiaj wiadomo już, że […] nonton film a muse full movie sub indo lk21. Wspinanie to sport dość zróżnicowany, z wieloma dyscyplinami. Jest to również sport ekstremalny i jako tako możemy sobie zrobić krzywdę lub wręcz zginąć. Co gorsza, ryzyko się zwiększa im bardziej się wkręcimy we wspinanie, zwłaszcza w początkowym etapie. Niestety na dalszych etapach nie da się go wyeliminować i nadal będziemy kandydatami na sosnowy piórnik. Wracając do pytania z tytułu, czy w ogóle jest sens bawić się w kursy wspinaczkowe, skoro nigdy nie wyeliminujemy ryzyka w tym sporcie? Jest to jeden z cyklu artykułów na temat wyboru kursów wspinaczkowych. Jeśli jeszcze nie czytałeś, a jesteś zainteresowany, to polecam zapoznać się z tymi wpisami: Wybierać się na kurs wspinaczkowy, czy kształcić się samemu? Jaki kurs wspinaczkowy wybrać? Jakiego rodzaju wspinanie będzie na kursie skałkowym? Jakiego instruktora wspinaczki wybrać? Jakie mamy kursy wspinaczkowe zimą? Rozwój wspinaczkowy po kursie skałkowym Jak zacząć samodzielne wspinanie w Tatrach? 10 porad dla początkujących wspinaczy Jeśli będziesz miał problemy ze zrozumieniem niektórych sformułowań w tym artykule to szukaj pomocy tutaj: Słownik terminów outdoorowych Słownik slangu wspinaczkowego Nazywam się Damian Granowski i sam przez 12 lat mojego wspinania wielokrotnie się nad tym zastanawiałem. Wspinałem się latem i zimą. W skałach i górach. Uprawiam większość dyscyplin wspinaczkowych - wspinaczka na panelu, wspinaczka skałkowa, wspinaczka wielowyciągowa, drytooling, wspinaczka trad, taternictwo letnie/zimowe, wspinaczka lodowa, alpinizm. Zaczynałem jako samouk wspinaczkowy i zrobiłem kilka kursów wspinaczkowych (nie wszystkie). Zwróć uwagę, że aktualnie jestem Instruktorem Wspinaczki Skalnej PZA, czyli pracuję w branży bezpośrednio zainteresowanej tym abyś poszedł na kurs wspinaczkowy :-). Mimo tego postaram się napisać ten tekst (jakby nie było to małe “lokowanie produktu”) w miarę obiektywnie (chociaż jestem już zatruty “instruktorskim spojrzeniem na wspinanie”), biorąc pod uwagę moje doświadczenia z poprzednich lat. Przede wszystkim chciałbym Ci doradzić co warto zrobić, a czego się wystrzegać, aby twoje cztery litery pozostały całe i mógłbyś się cieszyć wieloletnim wspinaniem. Zaczynamy. Czy w ogóle warto robić kurs wspinaczkowy? Pytanie fundamentalne, jeśli weźmiemy pod uwagę naturę Polaków i “ciekawą” historię :-). Wraz z bogaceniem się społeczeństwa to się zmienia na plus. W skrócie jednak nie przepadamy za wszelkimi zakazami, nierzadko lubimy pokombinować aby było korzystnie finansowo. Do tego gdzieś tam z tyłu głowy, mamy ten element przygody. Dlatego też sporo osób odpuszcza (aktualnie coraz mniej) wszelakie kursy w myśl zasady, że z czasem nauczy się wystarczająco, a zaoszczędzona kasa pójdzie na sprzęt wspinaczkowy lub wyjazdy. Takie rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Postaram się je poniżej je wymienić, a Tobie pozostawiam decyzję. Pamiętaj też, że wspinanie to sport niebezpieczny i nawet jeśli wszystko zrobisz dobrze, według najlepszych wzorców, to i tak możesz się ubić. Jestem ostatnią osobą, która będzie odradzać Ci wspinanie. Każdy ma prawo robić to co chce (w granicach prawa i etyki) i to Ty wybierasz swój sposób życia. Pamiętaj tylko aby robić to z głową i świadomie. Plusy kursów wspinaczkowych Przez parę dni otrzymujemy solidną dawkę wiedzy, popartą wieloletnim doświadczeniem instruktora (jeśli takie ma). Po takim kursie otrzymujemy podstawową wiedzę, Ta wiedza jest usystematyzowana i podana w przystępnej formie. Zazwyczaj jest też najnowsza i na bieżąco weryfikowana, Czuwa nad nami osoba kompetentna i wyczulona na błędy, Instruktor wskaże/doradzi Wam, jak osiągnąć przyszłe cele wspinaczkowe. Oczywiście jak zapytacie go ;), W ogólnym rozrachunku niektóre kursy wychodzą bardzo tanio (np. kurs skałkowy, kurs lawinowy, Poznajemy osoby o podobnych zainteresowaniach i poziomie. Docelowo mogą zostać naszymi partnerami wspinaczkowymi, Zazwyczaj spędzamy dobrze czas. Jest intensywnie, ale - bardzo - satysfakcjonująco, Minusy kursów wspinaczkowych Dają nam podstawy, ale i tak musimy później we własnym zakresie dokształcać się, Możemy trafić na słabego instruktora, niekoniecznie pod względem kompetencji (ale zdarzają się tacy) lecz pod kątem charakteru (który może nam nie odpowiadać) lub spojrzenia na szkolenie, Możemy nie dograć się charakterem/formą/dyspozycją z innymi uczestnikami szkolenia, co może powodować napięcia, Kurs nie zwalnia nas z myślenia. Nadal odpowiadamy za naszych partnerów. Jeśli spowodujemy ich wypadek to późniejsze sobie pozbieranie się psychiczne może być trudne, Pomimo “najlepszego” instruktora nadal grozi nam niebezpieczeństwo wypadku, Trochę kosztują i wymagają od nas dyspozycji czasowej (np. wzięcia urlopu), Plusy samokształcenia się Duża satysfakcja z osiągniętego celu i poczucie “przygody”, Prawdziwe “partnerstwo wspinaczkowe” i nowe znajomości, Zaoszczędzoną kasę możemy przeznaczyć na sprzęt wspinaczkowy, Minusy samokształcenia zdecydowanie większe ryzyko. Może być problem z weryfikacją naszych błędów, Masz znajomych, którzy są profesjonalistami we wspinaniu i nauczaniu z niego? Do tego poświęcą kilkadziesiąt godzin na nauczanie Ciebie? Nie sądze… W praktyce ktoś coś tam nas nauczy i jakoś orzemy ten nasz skrawek wspinaczkowego życia, Jeśli popełnisz błąd i zostaniesz kaleką/trupem to w sumie nic wielkiego. Po co się wspinałeś ;)?. Gorzej jak sam spowodujesz wypadek i ktoś zginie/zostanie kaleką z twojego powodu. Jak sobie z tym poradzisz? Problem z dotarciem do rzetelnej wiedzy. W internecie, na forach, w książkach (sic!) wiedza może być błędna, a my nie mamy wiedzy, aby to zweryfikować. Chyba tyle plusów i minusów. Decyzja należy do Ciebie. Z mojej strony podaję poniżej linki, które mogą być pomocne: Damian Granowski Jaki kurs wspinaczkowy wybrać - latem? Jakie mamy możliwe kursy wspinaczkowe zimą? Jak wybrać instruktora wspinaczki? Zbiór poradników wspinaczkowych na Porady dla początkujących wspinaczy Jak zacząć samodzielne wspinanie w Tatrach? Wakacje to czas rekrutacji na różne uczelnie. Na ulicach mojego miasta można dostrzec młodych absolwentów szkół średnich biegających z papierowymi teczkami, załatwiających sobie miejsce na studiach. Obok uczelni państwowych, takich jak uniwersytet czy politechnika są także studia płatne tzw. prywatne. Jak mieć pewność? W tym samym czasie odbywa się również rekrutacja do szkoły ducha, którą jest seminarium. Jest to wyjątkowa i specyficzna uczelnia. Każdy, kto chce podjąć w niej studia, nie tylko musi mieć umeblowaną głowę, ale i serce, a co najważniejsze – odczuwać głęboką potrzebę spotkania z Bogiem i służenia Mu. Chodzi oczywiście o powołanie. Tu jednak może pojawić się pewien problem, a zarazem pytanie: Jak mieć pewność, że się ma powołanie? Na to pytanie, nurtujące wielu ludzi (szczególnie młodych) nie można odpowiedzieć jednym zdaniem i z łatwością. W dzisiejszym świecie, który daje tak wiele propozycji na przyszłość – tak niepewnych, ale atrakcyjnych – trudno jest usłyszeć ciche wołanie Jezusa, ukryte w sercu człowieka: Pójdź za Mną… To wezwanie do odwagi przed nieznanym, walki z samym sobą i nieustannej zmiany siebie. W tych dniach spotkałem się ze znajomym, który był w seminarium, ale po przeszło roku formacji wystąpił i przeniósł się na studia świeckie – na bardzo dobry i prestiżowy kierunek. Jednak w rozmowie powiedział, że chciałby wrócić do seminarium, ale... jest „ale”. Dobry kierunek studiów, malująca się w pięknych kolorach przyszłość, wspaniałe koleżanki, znajomi, koledzy. Zostawić to wszystko i wrócić za mury kościelnej uczelni? Czy to jest to, czego szukam? – powiedział. Myślę, że wątpliwości mojego znajomego są znakami zapytania wielu młodych ludzi stojących przed wyborem drogi życiowej, drogi powołania. Co zrobić? Którą drogę wybrać? W Ewangelii św. Łukasz zanotował słowa Pana Jezusa odnoszące się do naśladowania Go: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9,23-25). Kto chce zachować życie swoje (ułoży plan, będzie ściśle według niego postępował i nawet osiągnie swoje założone wcześniej cele; miał powołanie ale wybrał życie świeckie, po ludzku spełniony – może być nieszczęśliwy i wówczas), życie swoje straci. Kto jednak po ludzku straci swe życie ze względu na Jezusa (wybierze drogę powołania, bo czuje Boże wezwanie, ma opory wewnętrzne, boi się, czy wytrwa, lęka się niepewnej przyszłości, ale pomimo to wybiera drogę powołania), życie swe zachowa! Trudna ta Boża mowa... Może ktoś powiedzieć: łatwo takie rzeczy mówić, napisać, ale trudniej wykonać to w swoim życiu. Tak, to prawda, ale jeśli po ludzku nie „zaryzykuje się” życia dla Jezusa i nie wybierze drogi powołania, kiedy się takie odkrywa w swoim życiu, to może się okazać, że całe życie będzie się nieszczęśliwym. Pójście za Jezusem nie jest łatwe (szczególnie dziś), ale nikt nigdy nie mówił, że będzie łatwo! Jednak za tę decyzję, za podjęty trud, Pan Jezus nigdy nie pozostaje dłużny. On zawsze daje nagrodę, często taką, której byśmy się nie spodziewali. Co więc robić, gdy z dwu stron doznaję nalegania, i co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć? Odpowiedź jest prosta: spotkać się na modlitwie z Jezusem i pytać, czego ode mnie oczekuje, a jeśli w sercu swoim i pragnieniach poczuję, że kocham Go bardziej aniżeli inni – trzeba z radością odpowiedzieć na Jego wołanie i iść za Nim... Bez oglądania się na boki ani za siebie. pokaz slajdów pełny rozmiar poprzednie następne Dodano: 19:08 lubimy: 13 | polecamy: 12 | oglądano: 1349 poleć znajomemu Komentarze użytkownikówMusisz się zalogować, aby dodawać komentarze i oceniać fotografie Polecam: To jest przejście dla seppukowców:) 20:41 jasons # Polecam: Świetne Liliano. Gratuluję spostrzegawczości i refleksu. Brawo. Pozdrawiam Cię serdecznie :) 23:05 jasawa # Polecam: Zdjęcie, które utwierdza w przekonaniu, że zawsze warto mieć ze sobą fotoaparat. Brawo, Liliano :) 08:24 Erka # Rajmundzie, warto- wyobraź sobie jakież bezbarwne byłoby życie bez pasji naszej.. Asiu, dzięki serdeczne! Waldku- poczucie humoru nie odstępuje Cię :) Timie, wszystko się zdarzyć może, nikt z nas nie wie jakie jeszcze wydarzenia nas czekają.. Dziękuję, wieczór miły był, gośćmi niespodzianymi wypełniony - Tobie i Wszystkim którzy skonsternowani komunikatu wymową tu przystaną, życzę wszystkiego co najpiękniejsze. O uśmiechu nie zapominając, oczywiście, który posyłam Wam :) 10:17 lilila # Masz absolutną rację. Pozdrówka :) 10:28 Erka # Polecam: I ile dylematów kolorystycznych wnosi ..:) 20:32 Natajla # Polecam: ... Twój wybór, brzmi moja odpowiedź... :) I znów cała Ty Lilu, ta Twoja spostrzegawczość i gotowość do "strzału", niczym Marines :) Pozdrowienia :) 00:13 adlenar # Polecam: Znaczy oba światła działają lecz w decyzji wiele rozwagi doradzam. I jak tu wierzyć sygnalizacji ;/ PBS 15:39 mabas # ... Wolność czy Anarchia ? :) ... 21:41 DaCom # Darku, ja również zastanawiałam się i.. nadal nie wiem :) Maćku, trudno zaufać, prawda.. Adasiu, wyborem moim było.. za aparat chwycić i to szybciutko, szybciuteńko. W zawody z czasem poszłam, niepewności pełna jak długo trwać będzie ta swego rodzaju "demokracja" :) Natalu, w rzeczy samej! Wszystkim, którzy zatrzymać się tu chcieli, by porozmawiać ze mną, dziękuję ślicznie, pozdrowień moc pozostawiając Wam tu :) 23:04 lilila # Słuszny wybór, to moje porównanie z Marines trafne jednak było :))) 00:08 adlenar # Polecam: Świetne :))) Znakomicie wypatrzone, Lilu :) Serdeczności :) 14:49 Puchaczka # Polecam: Nic Ci nie umknie Lilu :) Dobry strzał :) 10:53 # Polecam: A to ciekawe,co zrobić? A Ty Liluś czekałaś czy przeszłaś?:) Pozdrawiam cieplutko:)) 09:13 Milunia # Miluniu, ludzie reagowali rożnie - ja, z naturą swoją zgodnie, przeczekałabym i tak zrobiłam, co pozwoliło mi rozmycia uniknąć, a może i kolizji, kto wie.. Marzenko i Kasiu - piękne dzięki :) Adasiu, za uśmiech jaki porównaniem tym wywołałeś na mojej twarzy, uśmiechów posyłam Tobie jedenaście, z przeprosinami za późną tak odpowiedź. Wiesz, tyle fotografii ciekawych dodajecie, że chcąc skomentować co drugie chociaż, nadążyć nie mogę, by do swojej galerii zajrzeć :) Obecnością Waszą tutaj rozradowana, miłego wtorku i tygodnia reszty życzę :) 10:37 lilila # Tez bym sie zatrzymała, dla własnego bezpieczeństwa :) 13:59 Mariag # Jestem zawiedziony... Tylko jedenaście? :))) 23:24 adlenar # Liluś:):) 19:52 Milunia # Adasiu, już z dokładką biegnę - na talerzyku deserowym pięknie uśmiechy układam, prosząc, byś tyle ile tylko zechcesz wziął sobie :) Marylko, tak rozsądek podpowiada - niestety nieraz jego brak bierze górę.. Pozdrawiając, miłego wieczoru Wszystkim, którzy słowa te przeczytają, życzę :) 21:42 lilila # :))) Wzajemnie Lilu, żartowałem :) 23:23 adlenar # Adasiu :))) Gospodynią dobrą, chcąc być jednak, talerzyka nie zabieram - abyś Ty i każdy, kto tu słotną przyjdzie porą, uśmiech mój ciepły mógł na drogę sobie wziąć :) Pozdrawiam, miłego, świetlistego czwartku życząc!! 11:12 lilila # :))) Serdeczności Lilu :) 23:29 adlenar # Polecam: znakomity strzał !!! :) 23:22 bieta # Polecam: Ach to Twoje poczucie humoru Lilu :))) Świetne! Pozdrawiam serdecznie ;) 20:47 Arbuz2 # Januszu, dzięki za uznanie, jednak w tym przypadku nie ja byłam sprawczynią tego "qui pro quo" :)) Elżuniu, jak miło, że jesteś! Każdego, kto zatrzymał się tutaj z uśmiechem, pozdrawiam gorąco, życząc zielonego światła w dalszej podróży :) 20:55 lilila # Januszu, dzięki za uznanie, jednak w tym przypadku nie ja byłam sprawczynią tego "qui pro quo" :)) Elżuniu, jak miło, że jesteś! Każdego, kto zatrzymał się tutaj z uśmiechem, pozdrawiam gorąco, życząc zielonego światła w dalszej podróży :) 20:55 lilila # :) 00:02 adlenar # Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu i w żaden sposób nie odzwierciedlają poglądów prezentowanych przez właścicieli i administratorów Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. „Rozprawa odbędzie się 22 marca 2018 roku, godz. sala 303 w tutejszym Sądzie” – dostajesz pismo z Sądu i nie wiesz, co dalej robić. Iść czy nie iść na rozprawę? Właściwie to nie chcesz w niej uczestniczyć, ale czy możesz po prostu zignorować tę informację? Albo akurat zachorowałeś i leżysz w łóżku z ciężką grypą, a nie chciałbyś, by sąd procedował bez Twojego udziału. Co teraz? Podstawową zasadą procesu karnego jest prawo oskarżonego do brania udziału w rozprawie. Co to oznacza? Oznacza to, że możesz brać udział w rozprawie, jeśli chcesz. Wyjątkiem są sytuacje, w których Twoja obecność zostanie uznana za obowiązkową. Jak rozróżnić te dwa przypadki? Otóż – jeśli Twoja obecność zostanie uznana za obowiązkową, to w piśmie, w którym otrzymasz informację o terminie, znajdzie się także zapis „obecność obowiązkowa”. Takie pismo nosi nazwę „wezwania”. W pozostałych przypadkach jest to „zawiadomienie”. Obecność oskarżonego jest obowiązkowa także na rozprawie, na której rozpoczyna się przewód sądowy (a więc prokurator przedstawia zarzuty – czyli odczytuje akt oskarżenia) oraz podczas przesłuchania oskarżonego (a zatem sąd będzie chciał usłyszeć od Ciebie, czy przyznajesz się do winy i czy chcesz złożyć wyjaśnienia, a jeśli tak, to jakie) – z tym, że dotyczy to tylko tych spraw, w których zarzucana jest Ci zbrodnia. Skoro już pojawiła się tutaj zbrodnia, to dwa słowa o tym, jak ją rozróżnić. Ze zbrodnią mamy do czynienia wówczas, gdy dolna granica wymiaru kary może wynosić co najmniej 3 lata pozbawienia wolności. A więc jeśli zarzuca Ci się np.: oszustwo z art. 286 § 1 – nie jest to zbrodnia, gdyż dolna granica wynosi tutaj 6 miesięcy pozbawienia wolności. Zbrodnią natomiast będzie np.: zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem (dolna granica to 5 lat pozbawienia wolności). Jeżeli Twoja obecność na rozprawie nie jest obowiązkowa, to możesz uczestniczyć w kolejnych terminach, ale nie musisz. Jednak jeżeli chcesz uczestniczyć w rozprawie, a przydarzy się Ci wypadek losowy, np.: wspomniana wyżej choroba – to by sąd nie procedował pod Twoją nieobecność, musisz złożyć stosowny wniosek. W przypadku, kiedy jesteś chory, wówczas do wniosku powinieneś załączyć zaświadczenie lekarskie pochodzące od lekarza sądowego. W przeciwnym razie sąd może nie uwzględnić wniosku i przeprowadzić zaplanowane czynności. Inaczej sprawa ma się w sytuacji, gdy Twoja obecność uznana była za obowiązkową. Każdą nieobecność powinieneś usprawiedliwić, gdyż jeśli sąd uzna Twoją obecność za niezbędną na konkretnym terminie rozprawy bądź przy konkretnych czynnościach – jeśli się nie stawisz i nie usprawiedliwisz niestawiennictwa, wówczas sąd zarządzi zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie. Fakt, że sąd uznał Twoją obecność za obowiązkową, nie oznacza, że będziesz musiał brać udział w każdej rozprawie. Jeśli po złożeniu wyjaśnień nie chciałbyś brać dalszego udziału w sprawie, możesz złożyć ustny wniosek do protokołu o zwolnienie Cię z dalszego udziału w sprawie. Z reguły sądy uwzględniają taki wniosek. Pamiętać jednak musisz, że nie o wszystkich terminach rozpraw będziesz zawiadamiany. Dlaczego tak się dzieje? Sąd, w zależności od tego, kiedy zostaje wyznaczony kolejny termin, albo rozprawę przerywa, albo ją odracza. Jeśli zaś zarządza się przerwę w rozprawie, wówczas sąd nie zawiadamia o nowym terminie, nawet jeżeli nie uczestniczyłeś w poprzednim. Informację o terminach rozpraw uzyskasz w sądzie. Obecny czy nie – w dużej części przypadków ta decyzja należy tylko do Ciebie. A jeśli nie chcesz lub nie możesz brać udziału, może warto zastanowić się nad obrońcą, który będzie czuwał nad Twoją sprawą? kargulka 30 października 2009, 10:15 Ostatnio zakłądałam wątek o pracy we wrocławiu. Teraz sprawa wygląda tak (zaraz wam napisze :P ) i mam nadzieje, ze poradzicie mi jak do tego podejść. A szczególnie byłabym wdzieczna mamuśkom gdyby mi napisały,czy na miejscu tej pani by mnie zatrudnili. Zadzwoniłam wczoraj pod numer z ogłoszenia do pani która szuka opiekunki do dziecka. Troche się nie zgadałyśmy przez tel. i powiedziałam jej że nigdy nie pracowałam jako opiekunka chodziło mi o to że nigdy mi za to nie płacili. Słyszałam w głosie tej pani,ze raczej nie chętnie do mnie podchodzi bo wiadomo młoda i jak wyszło bez doświadczenia. Dzieciaczek ma dopiero roczek pani szuka kogoś na 8 h od poniedziałku do piątku . Umówiłam się z nią mimo ,ze widać było ,ze nie była bardzo na tak. No ale nie dziwie sie, bo przecież ma oddac dziecko nieznajomej osobie rzekomo bez doświadczenia. Zaczęłam studia na pedagogice specjalnej na specjalizacji edukacja i rehabilitacja osób z niepełnosprawnością intelektualną, będę pracować w przyszłości z dziećmi chorymi , kształce się pod tym kątem. Kocham dzieci, moja siostra pracuje w przedszkolu integracyjnym , czesto jej pomagam przy trzylatkach , moja przyjaciółka pracuje w "żłobko-przedszkolu" gdzie też często się mnie można zobaczyć, uwielbiałam od zawsze zajmować się dziećmi rodziny, sąsiadów i raczej nie miałam nigdy problemów z opieką. Zdaje sobie sprawe ,ze to cięża praca. Czy myślicie ze mam szanse na zatrudnienie ? czy opłaca mi się w ogóle iść na to spotkanie ? to że nigdy nie byłam zatrudniona jako opiekunka działa na moją niekorzyść. Nie wiem czy mam jakieś szanse..co o tym myślicie ? Latarnia 30 października 2009, 12:00 ja bym Cię przyjęła....jeszcze studia pedagogiczne super Dołączył: 2008-01-21 Miasto: Inne Liczba postów: 12796 30 października 2009, 14:14 idź i opowiedz o swoich doświadczeniach, wytłumacz nieporozumienie i możesz też zaproponować jakiś dzień z dzieckiem i z mamą, albo zakupy albo w domu, albo spacer - mama zobaczy jak odnosisz się do dziecka, "czy umiesz przewinąć", czyli czy nie bajerujesz z tym doświadczeniem...... poza tym będzie to na pewno miłe zaskoczenie, taka propozycja....... ja nie napiszę, czy bym Cię przyjęła, czy nie, bo jak mogę mieć jakiekolwiek zdanie na Twój temat jako opiekunki do dziecka, skoro nigdy w życiu nawet Cię nie widziałam??? :) Dołączył: 2008-01-21 Miasto: Inne Liczba postów: 12796 30 października 2009, 14:16 poza tym zobacz, jak byś wypadła dzwoniąc teraz i odmawiając spotkanie - dla mnie to był kwas nieziemski:))))

iść czy nie iść oto jest pytanie